Ikarus 280 117
10.02.2018 Katowice, brama główna zajezdni PKM Katowice przy ul. Dąbrówki. Czas na podsumowanie kolejnej imprezy na której byłem. Ostrzegam, będzie długo. Zacznę od początku. Jedynym organizatorem imprezy był miłośnik i jednocześnie kierowca PKM Katowice. Ikarus wyjechał z zajezdni z opóźnieniem. Chyba były problemy z jego odpaleniem. Dopiero o 10:15 (impreza miała się zacząć o 10:00) zameldował się na przystanku początkowym obok zajezdni. Już na początku widać było, że frekwencja dopisała. Około 70 osób zjawiło się tego dnia by pojechać Ikarusem w kierunku Zagłębia. Z całego towarzystwa kojarzyłem może z twarzy z 2-3 osoby. Przy wsiadaniu do pojazdu widać było już problemy organizacyjne. Wpuszczono wszystkich do Ikarusa od razu i zapanował chaos. Nie wiadomo kto wydaje bilety, a już byliśmy spóźnieni. Każdy mógł wsiąść i nawet nie kupować biletu. Z powodu frekwencji cena za przejazd wyniosła tylko 30 zł. (miała być uzależniona od liczby uczestników od 30 do 50zł). Zanim wszyscy zakupili bilet minęło kolejne 10 minut. W końcu ruszyliśmy w dosyć długo podróż do Sosnowca. Pierwszy fotostop to zajezdnia PKM Sosnowiec. Tutaj objawił się nam wszystkim pewien starszy miłośnik ze Śląska oraz odwiedziła nas prywatna telewizja TVS by przygotować reportaż filmowy z imprezy. Zaczęło się od czegoś niespodziewanego. Jeden z miłośników, który przedstawiał się jako kierowca PKM Katowice wszedł na dach Ikarusa. Wszyscy robili mu zdjęcia jak wygłupiał się na dachu pojazdu. Były też wywiady dla telewizji. Oprócz kilku miłośników wypowiedział się też nasz organizator - kierowca oraz samozwańczy kierowca PKM Katowice. Postój obok zajezdni w Sosnowcu wydłużył się mocno zanim ruszyliśmy dalej. Już tutaj części pseudo miłośników z sekcji B zaczęło odwalać i przy kamerzyście TVS zaczęli śpiewać jakieś głupie i wulgarne piosenki robiąc wiochę wszystkim w pojeździe. Dobrze, że telewizja nakręciła materiał bez głosu. Potem odwiedziliśmy my jeszcze jakieś pętle przy kopalni, w środku lasu czy na jakiś wioskach. Mało było fotostopów w ciekawszych miejscach, gdzie przydałby się obiektyw z większą ogniskową. Duża liczba uczestników spowodowała, że ciężko było zrobić zdjęcie bez kogoś w kadrze. Część obecnych na imprezie fotografowała komórkami z odległości 5 metrów nie przejmując się fotografami znajdującymi się z tyłu. Nasz samozwańczy kierowca na prawie każdej pętli gdzie stał jakiś inny autobus prosił kierowców by otworzyli jedne drzwi by mógł sobie zrobić zdjęcie swojej osoby (podawał aparat koledze). Kiedy pseudo miłośnicy z sekcji B trochę za dużo wypili to zrobiło się jeszcze gorzej. Zapanowała nerwowa atmosfera. Zbliżał się powoli koniec przejazdu i dojechaliśmy do małego miasta Wojkowice. To tu mieliśmy zrobić sobie zdjęcie grupowe. Obok pętli znajdował się bar skąd przyszła mała grupa pijanych dresiarzy. Postanowili zepsuć nam plany. Przeszkadzali przy zdjęciach grupowych a potem chyba bez powodu popchnęli jednego z uczestników imprezy. Wyskoczył do nich kierowca co jeszcze bardziej zaogniło atmosferę. Zaczęły się wyzwiska i przepychanki. Zastanawiano się czy wezwać policję. Pijana grupa MKM-ów miała pretensje do organizatora, że nie zdążą na pociąg do ich domów. Dopiero po 15 minutach negocjacji zapakowaliśmy się do ikarusa i pojechaliśmy dalej. Po drodze jeszcze były 2 fotostopy. Nie każdemu to się spodobało. Znowu dostało się kierowcy. Przy ostatnim zatrzymaniu w Czeladzi już większość osób nawet nie wysiadała zrobić zdjęcia. Co gorsza w czasie podróży powrotnej pseudo miłośnicy z sekcji B uszkodzili w pojeździe klosz lampy wewnętrznej. Znowu kłótnia z kierowcą i groźba zapłaty za zniszczenia. W końcu około 17:30, półtorej godzinie po planie wróciliśmy do Katowic. Większość osób, która była pijana lub wracała do domów transportem publicznym wysiadła na ul. Piotra Skargi a reszta dojechała do końca czyli zajezdni PKM Katowice. Nasz samozwańczy kierowca zaskoczył znowu i w centrum Katowic na oczach gapiów i monitoringu wskoczył na dach i zaczął czynić swoje rytuały. Wszyscy gapili się na niego. Potem pojechaliśmy dalej. Zanim jednak dotarliśmy do samego końca był jeszcze problem z przejazdem. Obok przejścia dla pieszych i skrzyżowania stała źle zaparkowana taksówka. Ikarus nie zmieścił się i zablokował drogę. Zdenerwowani uczestnicy zwyzywali kierowcę taxi i lekko skopali mu auto kiedy nie za bardzo chciał przestawić swój pojazd. W końcu nieco odjechał i mogliśmy w końcu dotrzeć do zajezdni. Tu jeszcze dostaliśmy pamiątkowe bilety. To i tak dobrze, że nikt się nie pobił i jakoś dotarliśmy cali.
Podsumowując tragicznie nie było, ale daleko imprezie do ideału. Brakowało organizacji, dobrych fotostopów z tras, a nie pętli oraz zawiedli ludzie, którzy nie potrafią się zachować. I chodzi mi tu głównie o tych z tyłu Ikarusa. Wstyd się przyznać, że dzieli się z takimi wspólne pasje. Impreza pokazała też, że organizotów powinno być zawsze minimum 2 i nigdy organizatorem nie może być sam kierowca. Kierowca ma prowadzić pojazd i nie może w czasie jazdy panować nad tłumem. Z plusów imprezy trzeba na pewno wymienić całkiem fajną trasę przez Zagłębie. Następnym razem jeśli taki będzie warto uczyć się na błędach i wprowadzić do regulaminu wiele punktów. Niektóre osoby nie powinny też być wpuszczane do autobusu. Na sam koniec polecam zapoznać się z komentarzami na phototrans, gdzie pod zdjęciem z imprezy trwa dyskusja na ten temat. Są też żale kierowcy, że rozrabiały tylko osoby z tego portalu:
http://phototrans.pl/14,912229,0,Ikarus_280_70E_117.html
Dodatkowo jeszcze reportaż TVS:
https://tvs.pl/informacje/spotkali-sie-katowicach-zeby-objechac-zaglebie-ikarus-znow-kursowal-wideo/
kategoria:
Autobusy operator:
PKM Katowice miasto:
Katowice
dodał:
Voltanger